Gerhard Przybylski, prezes ZNP: Wracamy do czasów, gdzie dziecko kuło na pamięć
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Elblągu, Gerhard Przybylski, ostro wypowiedział się na temat wprowadzanej reformy oświaty. – Nie ma nigdzie dowodów, podpartych jakimiś naukowymi wynikami, doświadczeniami, które wskazywałyby, że rzeczywiście tak radykalnie należy zmienić oświatę w kraju – podkreślił.
Dlaczego ZNP neguje reformę oświaty, która obowiązywać będzie od 1 września?
Związek Nauczycielstwa Polskiego od zarania istnienia ciągle walczy o jakość szkolnictwa, kształcenia, dobro dzieci. Wykształcony człowiek jest wspólnym dobrem naszego kraju. To jest jedna z gałęzi, do której nie wolno włączać polityki, bo to może szkodzić, a oświata jest podstawą rozwoju państwa.
W czym, Państwa zdaniem, tkwi problem?
Tego, że należy udoskonalać system, nie negujemy. Czas biegnie szybko i do zmian w świecie trzeba umieć się dostosowywać. Ale nie należy niszczyć dorobku, który mamy na dzień dzisiejszy. Mamy dużo osiągnięć. Przedstawiciele ze Stanów mówili, że jesteśmy jednym ze wzorów na świece, a teraz pytają, co my, jako Polska, robimy z tą oświatą. Wracamy do czasów, gdzie dziecko kuło na pamięć.
Wraca się m. in. do ośmioletniej szkoły podstawowej. To zły pomysł?
Czasy są inne. Ten, który przed 17 laty wprowadzał gimnazja, Minister Mirosław Handke, dzisiaj jest przeciwko temu, co robi Minister Zalewska. Myślę, że jest to znamienne. Nie ma nigdzie dowodów podpartych jakimiś naukowymi wynikami, doświadczeniami, które wskazywałyby, że rzeczywiście tak radykalnie należy zmienić oświatę w kraju. Jest to na etapie polityki – nie, bo nie, my musimy zmienić i koniec. Tak się nie robi. Każde państwo, które ogląda złotówkę z każdej strony, przed jej wydaniem, musi się mocno zastanowić, a my lekką ręką ileś ciężkiej pracy nauczycieli, dyrektorów, samorządowców, rodziców, puszczamy w niwecz. Sentymenty trzeba odłożyć. Są dobre, ale w innym miejscu.
Czego najbardziej się obawiacie?
Przede wszystkim odbije się to na jakości kształcenia. Nauczyciele są bardzo ważni. Oni też potrzebują czasu, aby się przygotować na to, czego się od nich oczekuje, jakie treści muszą przekazać dziecku. Są bardzo duże rozbieżności co do przedstawianych programów, a tym, co będziemy realizować. Ale w całym tym systemie najważniejsze jest dziecko, któremu zabiera się jeden rok. Dotąd miał dziewięć lat na podjęcie decyzji, w jakim kierunku chce się dalej kształcić. Teraz będzie mieć osiem lat. Wielu rodziców mówi, że gdyby nie gimnazja, ich dziecko nie dostałoby się do dobrych szkół. O czyms to świadczy.
Czy Związek Nauczycielstwa Polskiego boi się o miejsca pracy?
Też. Nie dzieje się to bezpodstawnie. Myślę, że w ciągu miesiąca będziemy wiedzieć ilu nauczycieli w naszym regionie straciło pracę. Nie jest prawdą, że przesunie się etaty. Nie da się tak zrobić. Wystarczy zobaczyć siatkę godzin. Dojdzie do tego, że aby fachowiec np. od fizyki miał etat, będzie jeździć motorowerem po całym mieście, żeby go „uzbierać”.
W takim razie w różowych barwach nie przedstawia się rynek pracy dla młodych nauczycieli?
Jesteśmy jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym miastem w kraju, którego Prezydent postanowił, że ludzi, którzy posiadają uprawnienia emerytalne będzie się zachęcać do skorzystania z nich. To daje możliwości zatrudnienia ludzi młodych. Na początku wprowadzania gimnazjów wielu ludzi myślało, że za karę idzie uczyć do gimnazjum. Jednak poprzez te lata zdobywania doświadczenia, dokształcania, pomagania przez pedagogów, psychologów, dostrzegli efekty. Zawsze można coś poprawić, żeby uzyskać jeszcze lepsze wyniki, ale nie wymaga to aż takiej rewolucji.
Dziękuję za rozmowę.
Czytaj więcej na http://info.elblag.pl/9,49431,Gerhard-Przybylski-prezes-ZNP-Wracamy-do-czasow-gdzie-dziecko-kulo-na-pamiec.html…#ixzz4cbrNxzBX